
Siostra Izabela Machowska, nazaretanka
(artykuł drukowany w: „Nasz Dziennik” nr 38 (3359), 14 – 15 lutego 2009, s. 23 – 24)
Siostra Izabela – Jadwiga Machowska urodziła się 6 III 1902 roku w Kaliszu w rodzinie Mikołaja i Marii z domu Klimkiewicz. Uczyła się w gimnazjum prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Nazaretanek w Częstochowie. Po maturze przygotowywała się do pracy nauczycielskiej w seminarium pedagogicznym. Po uzyskaniu dyplomu nauczycielskiego w 1922 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Najśw. Rodziny z Nazaretu. Początkową formację zakonną w nowicjacie odbyła w Albano pod Rzymem i po złożeniu I profesji zakonnej powróciła do Polski. Została skierowana do pracy nauczycielskiej w Gimnazjum Sióstr Nazaretanek w Warszawie, gdzie przez kilka lat uczyła i opiekowała się uczennicami jako wychowawczyni. W 1930 roku przebywała we Włoszech i w Domu Generalnym w Rzymie przygotowywała się do złożenia ślubów wieczystych. Po profesji, na której obrała tajemnicę „od Najświętszego Oblicza” powróciła do Polski i objęła obowiązki kierowniczki internatu przy Zakładzie Naukowo-wychowawczym Sióstr Nazaretanek w Kaliszu. W latach 1931 – 1935 kierowała szkołą powszechną w Warszawie, a od 1935 roku przez 10 lat prowadziła w stolicy internat dla dziewcząt uczących się w Gimnazjum i Liceum Sióstr Nazaretanek. W okresie wojny opiekowała się dziewczętami, które kontynuowały naukę na tajnych kompletach zorganizowanych przez siostry. W lipcu 1944 roku urządziła dla nich kolonie letnie w Otwocku. Z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego na s. Izabeli spoczęła odpowiedzialność za bezpieczeństwo i wyżywienie całej grupy wychowanek, które zostały odcięte od swoich bliskich. Wspólnie z dziewczętami przeżywała cierpienia i trwogę, patrząc na lewobrzeżną Warszawę i wyczekiwała wiadomości o sytuacji w stolicy.
W okolicach Otwocka ukrywała się od 1942 roku przełożona prowincjalna Prowincji Krakowskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek m. Bożena Staczyńska. Była poszukiwana przez gestapo, które przechwyciło skierowany do władz generalnych w Rzymie i do odpowiednich dykasterii Stolicy Apostolskiej list o sytuacji Kościoła pod okupacją hitlerowską. Na prośbę m. Bożeny Staczyńskiej po zakończeniu działań wojennych, w kwietniu 1945 roku s. Izabela udała się do Kielc, by tam objąć obowiązki przełożonej domu zakonnego. Głównym dziełem prowadzonym w tym budynku była średnia szkoła katolicka dla dziewcząt oraz szkoła podstawowa, która bezpośrednio po wojnie miała charakter koedukacyjny. Placówkom tym patronowała Królowa Jadwiga. Siostra Izabela Machowska zastąpiła stanowisku przełożonej s. Beatrix – Jadwigę Kirkor, która już na początku lutego 1945 roku reaktywowała szkołę. Wkrótce po przybyciu do Kielc zajęła się remontem budynku, w dużej mierze zniszczonego przez okupantów i szybko przystosowała obiekt do potrzeb placówki oświatowej, a także na użytek blisko 40-osobowej wspólnoty zakonnej. Do 40-osobowej wspólnoty zakonnej należały zarówno siostry zaangażowane w pracę szkoły średniej i podstawowej, przedszkola, jak i opiekujące się domem oraz liczna grupa postulantek, rozpoczynających swoją formację zakonną. Siostra Izabela angażowała się również w życie szkoły uczestnicząc w zebraniach Rady Pedagogicznej i Komitetu Rodzicielskiego. Organizowała wycieczki i kolonie dla uczennic. Przez lata wychowanki wspominały jej pogodne, radosne podejście do każdej i zainteresowanie ich życiem. Siostra Izabela w Kielcach przebywała 6 lat. Od 1950 roku należała do rady prowincjalnej Prowincji Krakowskiej Sióstr Nazaretanek. W czerwcu 1951 roku władze zgromadzenia skierowały s. Izabelę na stanowisko przełożonej do domu nazaretanek w Wadowicach, a na jej miejsce w Kielcach wyznaczyły s. Benignę – Zofię Westwalewicz. Lata pracy w Kielcach zaważyły na dalszych losach s. Izabeli Machowskiej.
Walka z Kościołem
Na przełomie lat 40. i 50. krystalizowała się polityka wyznaniowa państwa, a właściwie – planowe prześladowanie Kościoła. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego rozpoczęło przygotowania kierunkowych planów pracy. W październiku 1947 roku płk Julia Brystygierowa nakreśliła główne cele działania aparatu bezpieczeństwa wobec duchowieństwa w katastroficznym referacie „Ofensywa kleru i nasze zadania”. Szczególne znaczenie miał w tym zakresie Kongres Zjednoczeniowy PZPR, obradujący w grudniu 1948 roku. Jednym z istotnych zagadnień poruszanych na forum zjazdowym była potrzeba całkowitego podporządkowania Kościoła władzy państwowej. Aleksander Zawadzki z trybuny zjazdowej skierował wyraźne ostrzeżenie mówiąc: …Z trybuny Zjazdu Kongresowego ostrzegamy reakcyjne czynniki kleru, usiłujące podsycać niedojrzałe politycznie warstwy przeciwko państwu ludowemu, przeciwko jego demokratycznym organizacjom społecznym. Będziemy przeciwdziałali tej i tylko tej szkodliwej w oczach każdego postępowego człowieka działalności”. W tym samym czasie inne kraje, które znalazły się w orbicie wpływów Związku Sowieckiego doznawały już prześladowania Kościoła. Na Węgrzech w ostatnich dniach grudnia 1948 roku aresztowano Prymasa – ks. kard. Mindszentyego i poddano go procesowi pokazowemu. Przedstawiciel polskich władz komunistycznych, Minister Administracji Publicznej Władysław Wolski podczas rozmowy z biskupem Zygmuntem Choromańskim w dniu 14 III 1949 r. zasygnalizował, że… często zdarzają się wypadki, kiedy księża patronują, a nawet wręcz współdziałają z różnymi przestępczymi i antypaństwowymi grupami, które są agenturą anglo-amerykańskiego imperializmu. Fakty te nie spotkały się ani z potępieniem, ani z należytym odporem ze strony hierarchii kościelnej. Dalej w tym oświadczeniu po raz pierwszy pojawiły się pogróżki wobec 2 ordynariuszy, biskupa Czesława Kaczmarka z Kielc i biskupa Stanisława Adamskiego z Katowic.
Solą w oku władz komunistycznych były szerokie kontakty ordynariusza kieleckiego m.in. z ambasadorem USA w Polsce Arturem Bliss Lane. Dyplomata amerykański przebywał w Polsce w latach 1945 – 1947 i opisał swoje uwagi i wspomnienia z pełnionej misji oraz z sytuacji społeczno-politycznej we wspomnieniach pt. „Widziałem Polskę zdradzoną”. W grudniu 1945 roku ambasador złożył wizytę biskupowi w Kielcach i został zaproszony przez biskupa Czesława Kaczmarka do odwiedzenia szkoły sióstr nazaretanek, gdzie obaj spotkali się z uczniami i uczennicami oraz gronem nauczycielskim. Uczennice w redagowanej przez siebie gazetce szkolnej opisały niecodzienna wizytę, gdzie po przywitaniu „…Ambasador zwrócił się do Ekscelencji: dziękował mu za dotrzymanie towarzystwa, a potem wyraził swą wdzięczność z powodu patrzenia na tyle roześmianych twarzyczek. I on również nie skończył swej mowy (przedtem nie dokończyła powitania jedna z uczennic – dop. s.D.), łzy zatamowały mu głos. Pospieszył do wyjścia, ale jeszcze w drzwiach odwrócił się i przesłał ręką pocałunek, na co profesorki i przedstawicielki klas odpowiedziały oklaskami”. We wspomnieniach jednego z księży kieleckich ks. Wojasa, którego cytuje ks. prof. J. Śledzianowski w książce o ks. bpie Kaczmarku, na pytanie o przyczynę łez ambasador miał odpowiedzieć ordynariuszowi kieleckiemu „Patrząc na te dzieci wzruszyłem się bardzo, bo nie wiedzą, jaka przyszłość je czeka”.
Aresztowanie biskupa Cz. Kaczmarka nastąpiło 20 I 1951 roku. Jednym z bezpośrednich powodów takiej reakcji władz komunistycznych był sprzeciw biskupa wobec żądania, by potępił księży z Wolbromia, oskarżanych o współpracę z podziemiem antykomunistycznym. W krótkim czasie w więzieniach znalazła się znaczna grupa współpracowników ordynariusza kieleckiego, 20 księży i osoby świeckie. Na wieść o dodatkowych aresztowaniach Prymas Polski zanotował w swoich zapiskach „…14 I 1952 r. Na tym będzie bazowała taktyka walki z Kościołem. Wszystkie urzędy dostały rozkaz, aby w niczym nie prowokować duchowieństwa niższego, natomiast rzeczą pożądaną jest, aby konflikt na odcinku Episkopatu narastał. Miałby być wykorzystany proces bpa Kaczmarka; aresztowania kieleckie idą po linii procesu. Kielce mogą być poligonem w sprawach kościelnych…nowe aresztowania są kompletowaniem świadków do procesu biskupa. Komisja Główna Episkopatu dochodzi do wniosku, że taktyka tu wprowadzona jest polem doświadczalnym dla rozkładania Kościoła od wewnątrz…”. Kompletowanie świadków oskarżenia ks. biskupa Kaczmarka objęło także kręgi zakonne. W grupie aresztowanych znalazły się sercanki, służebniczki i nazaretanki. Zgromadzenie Sióstr Najśw. Rodziny z Nazaretu zostało dotknięte aresztowaniem trzech członkiń – kolejnych przełożonych domu zakonnego w Kielcach.
Uwięzienie i śledztwo
Siostra Izabela Machowska została aresztowana 17 I 1952 roku w Wadowicach, gdzie od 7 miesięcy sprawowała obowiązki przełożonej w dużym domu zakonnym z zawodową szkołą krawiecką dla dziewcząt, internatem i przedszkolem. Tydzień wcześniej została wezwana do Krakowa przez asystentkę prowincjalną m. Annę Łyszczyńską. W domu prowincjalnym oczekiwał na s. Izabelę oficjał Sądu Biskupiego z Kielc ks. prał. Kazimierz Dworak, by ją ostrzec o zbliżającym się aresztowaniu w związku ze sprawą biskupa Kaczmarka oraz o przewidywanej rewizji. W Wadowicach w siedzibie MO, gdzie dowieziono s. Izabelę z towarzyszką już tylko samej s. Izabeli przedstawiono nakaz aresztowania wydany przez Wojskową Naczelną Prokuraturę Warszawską jako tzw. „środek zapobiegawczy”. Druga siostra mimo oporu pozostała na korytarzu i została pozbawiona możliwości kontaktu z pozbawioną wolności przełożoną. Bezpośrednio z Komisariatu MO specjalna ekipa przewiozła s. Izabelę na kilka godzin do krakowskiej siedziby UB przy Placu Inwalidów, gdzie pracownica przeprowadziła krótką rewizję odbierając siostrze różaniec, medaliki, zegarek i drobne pieniądze. Następnie konwój ruszył w dalszą drogę. Po pewnym czasie s. Izabela zorientowała się, że obrano kierunek na Warszawę. Ostatecznie aresztowaną dowieziono do więzienia śledczego na Mokotowie.
Od pierwszych godzin pobytu siostra została poddana zespołowi tortur fizycznych i psychicznych, tak stosowanych, by doprowadzić więźnia do stanu, w którym gotów jest przyznać się do niepopełnionych przestępstw. Wśród zastosowanych metod były m.in. dzielenie celi więziennej z umiejętnie działającym tzw. „kontaktem celnym” czyli kapusiem, stójki 6 – 8 godzinne, nieprzespane noce przerywane nieustannymi rewizjami, silny snop światła w ciągu wielogodzinnych przesłuchań, karcery – przebywanie w wilgotnej, zanieczyszczonej fekaliami celi, bez urządzeń dla celów fizjologicznych z możliwością siedzenia jedynie na brudnym betonie, często całkowicie bez odzieży. Innymi środkami były nieustanne krzyki i wyzwiska podczas śledztwa, a także dotkliwy głód, szczególnie przez początkowe 5 miesięcy śledztwa. Wkrótce po osadzeniu w areszcie na ul. Rakowickiej rozpoczęły się nieustanne przesłuchania trwające około 10 miesięcy (styczeń – październik 1952). Zaczynały się o godz. 8 i były prowadzone do godz. 16 bez przerwy na posiłek, a następnie wieczorem od godz. 20 do 24. Celem tych działań było złamanie psychiki s. Izabeli i doprowadzenie do przyznania się do pomocy i współpracy w działalności szpiegowskiej, prowadzonej jakoby przez ordynariusza kieleckiego ks. bpa Czesława Kaczmarka, w tym także do kontaktów z obywatelami amerykańskimi. Szczególne nasilenie śledztwa i wyrafinowanych metod nastąpiło w maju 1952 roku, gdy zastosowano wobec siostry 19 kolejnych całonocnych przesłuchań i całkowite uniemożliwienie odpoczynku w dzień przez stójki, karcery, pilnowanie, by nie mogła się położyć ani na chwilę w celi. Kolejnymi oficerami, którzy prowadzili przesłuchania byli m.in. kpt. Bogdan Litowski, Tadeusz Szulc, Mieczysław Habinka i kpt. Stefan Miszewski.
Wojskowa Prokuratura Rejonowa w Warszawie sformułowała oskarżenie wobec s. Izabeli w maju 1953 roku. Uznano tam, że jest winna szpiegostwa na rzecz imperializmu amerykańskiego, ponieważ uczestniczyła w rozmowach biskupa z Amerykanami, kontaktowała ordynariusza kieleckiego z nazaretanką pochodzącą z Ameryki s. Noelą Linkowską, która przebywając w Polsce od lat 30. w 1951 roku została zmuszona przez władze do opuszczenia Polski. Siostra Izabela w świetle oskarżenia miała także przesyłać materiały szpiegowskie przez Dom Generalny w Rzymie i podtrzymywać w tym celu kontakty z jezuitami – o. Tomaszem i o. Janem Rostworowskimi. Innym ważnym dla władz elementem oskarżenia było czerpanie korzyści finansowych za udzielanie pomocy biskupowi, w tym – przechowywanie pieniędzy w walucie amerykańskiej. Śledztwo na tym etapie prowadził por. Mieczysław Habinka. Trwało ono do listopada 1953 roku. W dniu 13 XI oficer SB wydał jednocześnie postanowienie o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej oraz akt oskarżenia s. Izabeli, ponieważ: „…działając w interesie imperializmu amerykańskiego przez współuczestnictwo w działalności antypaństwowego ośrodka kierowanego przez Kaczmarka Czesława, usiłowała obalić przemocą władze robotniczo-chłopską i ludowo-demokratyczny ustrój Polski, czyniła wysiłki w kierunku przywrócenia władzy obszarników i kapitalistów w ten sposób, że wykonywała zadania powierzone jej przez kierownika tego ośrodka Kaczmarka Czesława, a w szczególności wysyłała dostępnymi jej drogami za granicę zebrane przez ten ośrodek materiały wywiadowcze oraz uprawiała dywersję polityczną.(…) W okresie od 1946 r. do jesieni 1950 r. działając na szkodę Państwa Polskiego, a w interesie imperializmu amerykańskiego i Watykanu, prowadziła działalność wywiadowczą na terenie Polski(…) będąc obywatelką polską przyjmowała od zagranicznych ośrodków dywersji i szpiegostwa pieniądze w obcej walucie, którymi spekulowała na tzw. „czarnym rynku” oraz część przechowywała do chwili aresztowania(…). Większość oskarżenia dotyczyła spraw powiązanych z zarzutami postawionymi wcześniej wobec ks. biskupa Kaczmarka. Spekulacja, czarny rynek handlu dewizami i ich przechowywanie ze względu na wydane w 1952 roku przepisy mające na celu pozbawienie społeczeństwa możliwości korzystania z obcej waluty i swobodnego do niej dostępu były pojęciami „na czasie”, zastosowanymi jako manipulacja i propganda. W miesiąc później prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej ppłk. Henryk Ligięza przesłał akt oskarżenia do Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie, przekazując jednocześnie więźnia do dyspozycji sądu.
„Szpiegiem nie byłam”
Rozprawa odbyła się 4 I 1954 roku. Po latach, we wspomnieniach s. Izabela zapisała: … Mój proces…, będą mnie sądzić, za co??? Wszedł adwokat (Henryk Nowogrodzki – dop. s. D.), przywitał się. Mogliśmy po cichu jeszcze kilka słów ze sobą zamienić. Zegar zaczął wydzwaniać godzinę dziewiątą. Na salę wszedł sąd w pełnym składzie(…) Czy oskarżona przyznaje się do winy? Nie. Nie przyznaję się! Nie popełniłam nic z tego co mi zarzucano. Szpiegiem nie byłam, nie należałam do żadnej organizacji, informacji żadnych nikomu nie udzielałam, a tym bardziej informacji zawierających tajemnicę państwową, gdyż takich tajemnic nie znałam. Listów tajnych nikomu nie przewoziłam, nie znałam żadnej sobie tylko wiadomej drogi, aby przesłać korespondencję za granicę. Ponieważ nie byłam szpiegiem, nie mogłam być opłacana za szpiegostwo. To wszystko, co mogę na wytoczonym mi procesie powiedzieć. Zobaczymy – odpowiedział sędzia( …). Na procesie w roli świadków wystąpili inni uwięzieni i oskarżeni księża i siostra z Kurii Kieleckiej. Do tego grona dołączono także torturowanego ks. biskupa Kaczmarka. Wyrok w procesie s. Izabeli został ogłoszony w tydzień później, 11 I 1954 roku. Wydali go: przewodniczący składu sędziowskiego: kpt. Stanisław Gutaker oraz ławnicy ppor. Adolf Wach i chor. Jerzy Kwiatkowski na wniosek prokuratora wojskowego por. Zbigniewa Chendoszko. Siostra Izabela została skazana za „szpiegostwo i związane z tym korzyści materialne” łącznie na 8 lat więzienia i na 5 lat utraty praw obywatelskich.
Bezpośrednio z sali sądowej siostrę zaprowadzono już nie do aresztu, lecz do celi więziennej, tym razem do separatki. Była to dodatkowa kara, nie przewidywana artykułami prawa. (…)Przez ścianę ze mną sąsiaduje stary więzień. Siedzi już 7 lat, adwokat, ojciec jednej z naszych wychowanek (…). Rozpatrzywszy wspólnie moją sprawę doszliśmy do wniosku, że separatka to zastosowanie nowej presji do mnie, a być może moja samotność jest UB na coś potrzebna. Jako stuprocentowy katolik, jasno i wyraźnie, bez osłonek przygotował mnie na to, że po tym wszystkim co przeszłam ostatnio w związku z ostatnimi wypadkami i po wyroku, UB może sądzić, że jestem dostatecznie złamana psychicznie aby poczynić mi pewne propozycje. Umniejszą wyrok lub zniwelują go zupełnie, jeśli zgodzę się na współpracę z nimi na wolności(…). Na propozycje UB nie czekałam długo(…).
Próby złamania
W trzy dni po osadzeniu w separatce s. Izabela została wezwana do tzw. „mordowni”, gdzie czekał na nią pułkownik SB. Dwugodzinna rozmowa dotyczyła stanu zdrowia siostry i ewentualnej troski MBP o jej leczenie, ubolewania pracownika MBP nad wysokością wyroku oraz o działalności szkoły kieleckiej i ostatniej placówki s. Izabeli przed aresztowaniem – domu w Wadowicach. (…) Ani razu nie powiedział jednak wyraźnie o co mu chodzi ale tak kierował rozmową, abym sama zapytała: jeśli wszystko zależy od ministerstwa i moja wolność, jak pan mówi, to co chcecie abym robiła? (…) grałam rolę bardzo naiwnej. Ani rusz nie mogłam pojąć o co chodzi. Psychologicznie była to rozmowa dla mnie ciekawa choć bardzo niebezpieczna i bardzo, bardzo męcząca. I on pod koniec nie ukrywał swego zmęczenia. Rozmowę zakończył krótko: Tymczasem żegnam panią, będziemy ze sobą jeszcze kiedyś rozmawiali(…). W sprawozdaniu z pracy Sekcji II Wydziału II za styczeń 1954 roku kierownik tej komórki, kpt. Maria Grzebyk zapisała w dziale „kandydaci na werbunek”: (…)Przeprowadzono rozmowę z więźniem karnym Machowska, Nazaretanką b. przełożoną placówki w Kielcach i w Wadowicach. Ze względu na wyrok 8 lat postanowiono pracować nad w/w w kierunku wykorzystania operacyjnego w czasie pobytu w więzieniu.(…). Kolejna notatka została sporządzona w dniu 22. IV. 1954 r. po rozmowie tego samego pułkownika z s. Izabelą w więzieniu mokotowskim. Na koniec tego spotkania siostra powiedziała oficerowi (…) Jest to dużą podłością wykorzystać sytuację, że kogoś ma się w ręku, złamać psychicznie, a potem żądać aby zdradzał własnych braci(…).
W konsekwencji w połowie maja 1954 roku s. Izabela została włączona do transportu więźniarek do więzienia politycznego dla kobiet w Fordonie koło Bydgoszczy. I tutaj służby bezpieczeństwa próbowały złamać siostrę i nakłonić do współpracy. Od stycznia 1955 roku warunki w więzieniu stawały się coraz gorsze przez wzmożone represje i donosy. Na wiosnę przybyła do Fordonu oficer MBP kpt. Maria Grzebyk. (…) Rozmawiała ze mną tak perfidnie i tak wszystko koloryzowała, że byłam pewna, że papier mego zwolnienia ma już w ręku. Że jest to tylko kwestia chwil, że chyba nawet nie doprowadzą mnie do celi tylko wprost do magazynu odzieżowego i na wolność! O święta naiwności! (…) na końcu, niby od niechcenia rzuciła niby od niechcenia: Na wolności, kiedy już pani będzie szczęśliwym, wolnym człowiekiem, gdzieś daleko poza Fordonem, będziemy jednak do pani mieli małą prośbę. Ach, rzecz łatwa i prosta! (…) Otóż chodziłoby nam o to, aby pani po wyjściu na wolność przeprowadziła z biskupem Klepaczem pewną rozmowę. To byłaby wielka pomoc dla nas, a dla pani przecież drobiazg. Chcielibyśmy mianowicie wiedzieć, jak ksiądz biskup zapatruje się na pewne odcinki życia politycznego. Nie, proszę pani! Tego „drobiazgu” nie będę mogła wykonać! Mówiłam wam już setki razy, że szpiegiem nigdy nie byłam, nigdy też nie będę!(…).
Prześladowania nie ustały
W tym okresie aparat bezpieczeństwa przeżywał wstrząs związany z ucieczką na zachód jednego z czołowych pracowników – Józefa Światły. Jednocześnie do władz politycznych napływały petycje i starania z różnych stron o zwolnienie z więzienia s. Izabeli Machowskiej. Wszystko to wzmagało starania UB o złamanie siostry i nakłonienie do współpracy. W marcu 1955 roku s. Izabela napisała prośbę do Prokuratury Generalnej o ponowne rozpatrzenie jej sprawy ze względu na zły stan zdrowia. Po 5 miesiącach otrzymała odpowiedź o braku podstaw do zwolnienia i zmiany wyroku. W kilka dni po nadejściu tej oficjalnej informacji siostra została karnie wezwana do naczelnika więzienia za „handel żywnością z paczek” w zamian za pracę, którą za nią wykonywały inne więźniarki. W tym czasie otrzymała bowiem za pośrednictwem nieznanej sobie osoby paczkę od nazaretanki – jednej z przełożonych w USA, m. Alojzy Kozłowskiej. Po rozmowie w sprawie paczki pozostała notatka jako tzw. „doniesienie inf. Bielicka”. Siostra wymieniała nazwiska nazaretanek, które do więzienia przesyłały z zagranicy paczki żywnościowe (jedynie tylko takie mogli więźniowie otrzymywać) oraz nazwiska członków rodziny zmarłej innej więzionej nazaretanki – s. Benigny Westwalewicz. We wrześniu 1955 roku napisała kolejną prośbę do Prokuratury Generalnej o przedterminowe zwolnienie, tzw. zwolnienie z zawieszeniem.
W dniu 26 września s. Izabela wyszła na wolność. Początkowo sądziła, że nastąpiło to na mocy ułaskawienia. Wkrótce jednak okazało się, że otrzymała jedynie 6-miesięczny urlop zdrowotny. Wyjście z więzienia nie skończyło wysiłków aparatu bezpieczeństwa nad pozyskaniem s. Izabeli. W planie pracy Sekcji III Wydziału II Departamentu VI KdsBP na IV kwartał 1955 roku starszy referent Sekcji L. Sikora zapisał: (…)Nawiązać kontakt z Machowską i wprowadzić ją do normalnej współpracy z nami. Żądać materiałów na piśmie. Bezpośrednio po wyjściu na wolność s. Izabeli do Domu Prowincjalnego Prowincji Krakowskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek w Krakowie przy ul. Warszawskiej 13 w dniu 12 października nadszedł list od naczelnika więzienia w Fordonie z odpisem decyzji sądu w Warszawie nie o zwolnieniu, ale o przyznanym siostrze 6-miesięcznym urlopie zdrowotnym i wyznaczonej dacie powrotu do więzienia na dzień 24 marca 1956 roku.
Nowe represje
W kilka dni później s. Izabela pojechała na wypoczynek do domu nazaretanek w Komańczy. Nie przypuszczała, że pod koniec miesiąca znajdzie się tam także Prymas Polski Ks. Kard. Stefan Wyszyński, którego władze bezpieczeństwa 28 X przewiozły do kolejnego miejsca uwięzienia. Ten splot okoliczności nie uszedł uwagi pracowników UB. W planie pracy Sekcji III wydz. II w Departamencie VI KdsBP na miesiąc grudzień znalazł się punkt (…) Przeanalizować wszystkie materiały dot. Machowskiej celem dokładnego rozpoznania jej. W dniu 19 XII odbyć z Machowską spotkanie (wyjazd do Sanoka). Goszczyńska 18.XII.(…). W swoich wspomnieniach s. Izabela zanotowała informacje o tym spotkaniu: (…)Naprzeciw, z wyciągniętymi rękoma podbiegła do mnie dobrze mi znana jedna z towarzyszek więziennych w Fordonie – Tonia. Wiedziałyśmy o niej wszystkie, że była kapusiem (…). Wyjęła swoją legitymację, podsunęła mi pod oczy. Wzrok mój padł na pieczątkę na fotografii. W otoku czerwieni tuszu żarzyły się słowa „Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego”.(…) „Oto jest zwolnienie matki na ułaskawienie Rady Państwa”. Istotnie zobaczyłam pieczęcie i podpis Zawadzkiego. „W zamian pragniemy bardzo niewielkiej rzeczy. Chodzi nam mianowicie, aby matka co pewien czas wystawiła nam spis osób, które odwiedzać będą Prymasa. Chcielibyśmy też posiadać imię i charakterystykę sióstr, które go obsługują”. Wrzasnęłam niemal: „Jak pani śmie proponować mi coś podobnego!? Proszę powiedzieć swoim mocodawcom, że za wszelką cenę nie kupuję wolności! Oni dobrze o tym wiedzą! Niech pani opuści nasz dom!”(…) Wysłanniczką aparatu bezpieczeństwa była kpt. Stanisława Goszczyńska, etatowy oficer MBP, która zajmowała się zakonami żeńskimi i sprawami Kościoła.
23 lutego 1956 roku s. Izabela otrzymała wezwanie na komisariat MO w Sanoku. Tam ponownie oczekiwał na nią pracownik UB, ale na skutek protestu s. Stanisławy Niemeczek, która towarzyszyła s. Izabeli, nie przeprowadził indywidualnej rozmowy z wezwaną. Kolejną represją wobec siostry okazał się nakaz natychmiastowego opuszczenia strefy nadgranicznej (Komańczę wcielono do tej strefy po przywiezieniu Księdza Prymasa). Siostra Izabela do 24 marca przebywała w Krakowie i w Rabce. Jednocześnie złożyła podanie i świadectwa lekarskie do sądu w Warszawie o przedłużenie urlopu zdrowotnego. Przez miesiąc zwlekano z rozpatrzeniem jej sprawy a w dniu, w którym powinna zgłosić się do więzienia w Fordonie, otrzymała w Krakowie telegram od mecenasa Henryka Nowogrodzkiego z informacją, że sąd odmówił przedłużenia urlopu. Pojechała do Warszawy, by osobiście jeszcze raz złożyć podanie. Korzystając z rad i sugestii m.in. ks. bpa Klepacza i dyrektora Wydziału Zakonnego ks. Bronisława Dąbrowskiego dotarła do posła Konstantego Łubieńskiego, który w jej sprawie zgłosił się do Prokuratora Generalnego gen. Zarako- Zarakowskiego (wcześniej prokurator generalny odmówił osobistego spotkania z s. Izabelą). Ostatecznie Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie przedłużył urlop zdrowotny do 26 VI 1956 roku. W postanowieniu zostały zawarte także ograniczenia dla siostry: konieczność stawiania się na rozmowy, meldowanie o adresie stałego pobytu oraz o każdorazowych wyjazdach.
Bezpieka nie rezygnowała
Stopniowo w Polsce narastało wrzenie społeczne. Władze państwowe dla uspokojenia nastrojów pod koniec kwietnia 1956 roku ogłosiły amnestię w odniesieniu do wszystkich politycznych paragrafów Kodeksu Karnego, a szczególnie par. 7 dotyczącego szpiegostwa. Siostra Izabela w maju otrzymała urzędowy akt z sądu o zastosowaniu amnestii. Stwierdzono w nim oficjalnie, że karę odcierpiała całkowicie. W rok później, 13 IV 1957 roku s. Izabela złożyła do Prokuratury Generalnej podanie o rehabilitację od wyroku. W maju 1958 roku nadszedł wyrok, stanowiący że Najwyższy Sąd Wojskowy uchylił wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z dnia 11 I 1954 roku, a Naczelna Prokuratura Wojskowa umorzyła postępowanie karne z braku dowodów winy.
Działania aparatu bezpieczeństwa trwały dalej. Kapitan Zofia Dąbrowska, kolejna z wyspecjalizowanych oficerów UB w zakresie rozpracowania zakonów żeńskich, w grudniu 1958 roku przeprowadziła rozmowę z s. Izabelą w związku z jej staraniami o wyjazd do Domu Generalnego w Rzymie. W swoim raporcie po spotkaniu zapisała m.in. (…)W czasie przebywania w więzieniu, jak również i po wyjściu przeprowadzono z Machowską rozmowy mające na celu jej zawerbowanie. Kontakt został przerwany w listopadzie 1956 roku, z winy Machowskiej, która nie stawiła się na umówione spotkania(…) Z jej wypowiedzi wynika, że nie traktowała tych rozmów jako współpracy (…). W końcowych uwagach ze spotkania Zofia Dąbrowska zaznaczyła: (…) Z rozmowy z Machowską wynika, że właściwie nie została ona dotychczas zawerbowana. Nie powiedziano jej, że ma udzielać informacji, a z materiałów posiadanych przez nas wynika, że faktycznie ich nie udzielała. Prowadzono z nią rozmowy na tematy ogólne, dotyczące zgromadzenia. Teraz, gdy uzyskała pismo z prokuratury (umorzenie) nie ma właściwie punktu zaczepienia i trzeba by werbunek zaczynać od nowa(…). Pracownica UB wyraziła jednak opinię, że należy spotkać się z s. Izabelą po jej powrocie z Rzymu w sierpniu 1959 roku.
Do takiego spotkania jednak nie doszło, ponieważ s. Izabela pozostała w Domu Generalnym, decydując się na pozostanie poza Ojczyzną. Na prośbę ówczesnej przełożonej generalnej m. Bożeny Staczyńskiej w pierwszych miesiącach 1959 roku spisała wspomnienia z lat cierpienia w więzieniach komunistycznych, nadając im tytuł: „Moje wspomnienia z lat łask i cierpień”. Zostały one opublikowane w 1987 roku w lubelskiej Bibliotece Spotkań, działającej w II obiegu. W 1966 roku s. Izabela zapragnęła powrotu do Polski i zwróciła się do władz paszportowych o pozwolenie. Notatkę służbową w dniu 14 X 1966 roku sporządziła Janina Michalska – kolejna oficer SB spośród wyspecjalizowanych w represjach wobec zakonów żeńskich. Zapisała tam m.in. (…) wydaje się, że można Machowskiej pozwolić na powrót do kraju. Należy w przyszłości przeprowadzić z nią rozmowę sondażową mającą na celu zorientowanie się jaki byłby stosunek jej do utrzymywania kontaktów z SB. Siostra nie skorzystała z tego pozwolenia i powróciła do Ojczyzny dopiero w 1972 roku. Przez 2 lata przebywała w domu zakonnym w Kaliszu. Ze względu na obchody Roku Jubileuszowego w Rzymie i licznych gości w Domu Generalnym na prośbę przełożonej generalnej m. Medardy Synakowskiej s. Izabela pojechała do pomocy w oprowadzaniu pielgrzymów po Wiecznym Mieście. W 1976 roku siostra wróciła do Polski i zamieszkała w Warszawie. W tym czasie jej akta spoczywały w archiwum MSW. W 1978 roku urzędnik wypełniający „Ankietę personalną” do teczki s. Izabeli zapisał informację: 1946 – 1950 jako siostra zakonna współdziałała z ośrodkiem dywersyjno-szpiegowskim kierowanym przez biskupa Kaczmarka Czesława. Wyrokiem WSR W-wa dn. 11. I. 54 r. skazana została na 8 lat więzienia. Dla służb bezpieczeństwa nadal pozostawała winna, mimo uchylenia wyroku i umorzenia całej sprawy w 1958 roku.
Siostra Izabela zmarła w dniu 2 lutego 1983 roku, po kilkumiesięcznej chorobie wywołanej wylewem. Spoczywa w grobach sióstr nazaretanek na Cmentarzu Czerniakowskim w Warszawie.