Przemówienie w Domu Generalnym
Jan Paweł II do Nazaretanek

Przemówienie w Domu Generalnym

Dziękujemy Trójcy Świętej za dar waszego Zgromadzenia dla Kościoła

W dniu 2 lipca 1989 r. Jego Świątobliwość, Papież Jan Paweł II, odwiedził Generalat Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. W kaplicy, gdzie przechowywane są relikwie Założycielki Zgromadzenia, błogosławionej Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, przed Mszą świętą, celebrowaną w języku polskim, Ojciec Święty skierował do obec­nych sióstr następujące słowa:

Drogie Siostry,

Pragnę dzisiaj wspólnie z Wami po­dziękować Trójcy Przenajświętszej, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu za dar powołania Waszego Zgroma­dzenia, Najświętszej Rodziny z Na­zaretu. Jest to dar Boży dla Kościo­ła. Dla Kościoła w Rzymie, w Polsce, w Stanach Zjednoczonych i w róż­nych krajach Europy, w Australii i wszędzie tam, gdzie Wasze Zgro­madzenie zapuściło korzenie.

Pragnę podziękować za ten dar, któ­rym Opatrzność Boża obdarzyła Ko­ściół i społeczeństwa przez Waszą Założycielkę – bł. Marię Siedliską. Pragnę podziękować z Wami wspól­nie za dar jej osobistego powołania, za tę drogę, którą przebyła ze swo­ich rodzinnych stron do Rzymu, aże­by tutaj spełnić to, do czego wzywał Ją Dobry Pasterz.

Pragnę podziękować za wszystkie jej prace i za to, że Opatrzność Boża błogosławiła jej powołaniu, jej dzia­łalności jako twórczyni zakonu – Zgromadzenia Najśw. Rodziny.

Wreszcie pragnę wspólnie z Wami podziękować za dar beatyfikacji, w którym zostało potwierdzone he­roiczne dzieło jej życia w tym roku Pańskim 1989. Za to wszystko dzię­kujemy przy tym ołtarzu wspólnie z wszystkimi, którzy tu się znajdują, a także wspólnie z całym Waszym Zgromadzeniem, gdziekolwiek na całym okręgu ziemi znajduje się ono i pracuje dla tego celu, jaki Wam wyznaczyła Wasza Założycielka, i zgodnie z jej charyzmatem.

Na końcu Mszy świętej, przed udzieleniem błogosławieństwa, Papież Jan Paweł II po­nownie zwrócił się do sióstr, mówiąc:

Prosimy teraz o błogosławieństwo Ojca, Syna i Ducha Świętego dla wszystkich nas tutaj zgromadzo­nych, dla wszystkich Waszych Sióstr, gdziekolwiek są na świecie, a także dla tych, których obejmujecie po­przez Wasze apostolaty i tych, któ­rych chciałybyście nim ogarnąć: dla rodzin, dla młodych w szkołach, dla uczestniczących w programach kate­chetycznych, dla parafii; dla chorych i osób starszych, i dla tych wszyst­kich, do których serce Najświętszej Rodziny powinno dotrzeć. Przez wstawiennictwo tej Najświętszej Ro­dziny, Jezusa, Maryi i Józefa błaga­my o błogosławieństwo Trójcy Prze­najświętszej dla tych wszystkich, którzy są Wam drodzy, za których prosicie o modlitwę i dla tych wszystkich, którzy potrzebują tego specjalnego błogosławieństwa.

Spotkanie z siostrami w sali kapitularnej

Bardzo się cieszę z dzisiejszego spotkania. Muszę przyznać, że dla mnie również ta beatyfikacja była nieoczekiwana, nie spodziewałem się. Nagle przynoszą i mówią – proszę bardzo, Matka Siedliska, wszystko gotowe, to tak ona sobie sama poradziła z pomocą swoich sióstr, z pomocą swoich czcicieli, czcicielek, wychowanków na całym świecie. Może tutaj w tym miejscu ja bym też się mógł dołączyć chociaż w bardzo małej skali.

Kiedy wspominam pierwsze lata mojego życia, to wśród tych wspom­nień, pierwszych lat życia za bardzo się nie pamięta, ale wśród tych wspomnień wyraźnie mi się rysuje Nazaret wadowicki i siostry nazaretanki, które chodziły ubrane tak jak Założycielka Wasza i jak te dawniej­sze przełożone generalne i które wi­działy nas, takich chłopaków kilku w środku miasta wałęsających się czasem po ulicach i zaczęły nas do siebie tam zapraszać, powiedzmy so­bie tak się to dawniej mówiło, do ochronki. Ja trafiłem tam wtedy przejściowo, w czasie wakacji zwłasz­cza, do tej ochronki nazaretańskiej. Bardzo sobie dobrze zapamiętałem Nazaret, siostry, tę ochronkę. To jest jedno ze wspomnień, które najdłużej mi zostało w pamięci z najpierwszych lat mojego życia, jeszcze przedszkolnych

Potem kiedyś, już jako biskup, by­łem w Wadowicach na wizytacji i zaprowadzono mnie znowu do Nazare­tu, ale już nie do ochronki, tylko do wielkiego domu upośledzonych, najciężej upośledzonych naszych bliź­nich. Było to dla mnie wielkie prze­życie. Spotykając tych nieszczęśli­wych ludzi niedorozwiniętych i spo­tykając siostry, które przy tych nie­szczęśliwych ludziach, naszych bra­ciach i siostrach, pełniły swoją nazaretańską i samarytańską służbę, wtedy jeszcze raz uświadomiłem so­bie i ugruntowałem się w przekona­niu, że na to trzeba całkowitego od­dania się Chrystusowi, ażeby móc taką służbę podjąć i tak ją wypeł­niać.

Tak jakoś działo się w życiu, że wciąż Pan Bóg stawiał na moich drogach te nazaretanki w różnych miejscach, nawet nie potrafię już wszystkich wyliczyć, w każdym razie kiedy zo­stałem kapłanem i skierował mnie Książę Metropolita Krakowski, kar­dynał Sapieha, do parafii św. Floria­na w Krakowie, znowu trafiłem tam na nazaretanki. Były tam także inne Zgromadzenia, ale znowu jakoś na­zaretanki specjalnie zaważyły na mojej działalności duszpasterskiej jako młodego wikarego, a zwłaszcza duszpasterza młodzieży, ponieważ chociaż to były czasy stalinowskie, miały jeszcze swój internat studen­tek i ten internat studentek stał się takim punktem odniesienia dla duszpasterstwa młodego wikarego, tym bardziej, że zwykle tam gdzie są studentki, to się pojawiają i studen­ci. Otóż ja postanowiłem iść za tym zjawiskiem, a równocześnie miałem z nich także wielką pociechę w para­fii, ponieważ bardzo się w tej parafii ci młodzi ludzie udzielali, i studentki i studenci. Muszę przyznać – to za­sługa sióstr nazaretanek, a także tych ich wychowanek, które się do Nazaretu bardzo głęboko przywiąza­ły, że wiele z tych osób dzisiaj już ja­ko matki rodzin, jako babcie wciąż jeszcze do mnie pisuje. Były zresztą takie, które poszły też na drogę po­wołania zakonnego i są chyba w wa­szym Zgromadzeniu.

Potem, kiedy byłem już biskupem, a w szczególności kiedy byłem Me­tropolitą Krakowskim i bardzo zabie­gałem o powołania kapłańskie i za­konne, znowu pojawiły się nazare­tanki, które szczególnie w tym dzie­le były zaangażowane i bardzo owoc­nie zaangażowane. Pamiętam matkę Bernardę, ówczesną prowincjalną, z którą miałem bardzo dobre porozu­mienie na te tematy i wiele różnych sióstr, takich sióstr dopiero co z przedszkola wyciągniętych, bardzo młodych, które pracowały w duszpa­sterstwie młodzieży, katechizacji zwłaszcza, a także i przy chorych w różnych parafiach, zwłaszcza w trudnych parafiach. Szczególnie zapamiętałem siostry nazaretanki z parafii na Krowodrzy, gdzie tworzył się z niczego Kościół i one tam w tym tworzeniu z niczego Kościoła w ol­brzymiej parafii na przedmieściach Krakowa, teraz już bliżej centrum, one bardzo czynnie pomagały przez swoją katechizację i przez całą swoją postawę i to jakoś tak zostało.

Kiedy była beatyfikacja i zjechały się nazaretanki z całego świata, to dużo tych sióstr z Polski przyjechało rów­nież. Rozpoznałem je, ponieważ miałem z nimi wiele kontaktów jako biskup. Rozpoznałem je po twarzach, a także po śpiewach, które śpiewały. Pomyślałem sobie zaraz – to są te sa­me, to są te same. Zresztą one się też do mnie bardzo chętnie przyznawa­ły. Trzeba dodać, że spotykałem rów­nież nazaretanki i w czasie moich podróży, jeszcze jako kardynał od­wiedzając Polonię, zwłaszcza w Australii, w Ameryce.

To wszystko wspominam tutaj, aże­by podkreślić, że ta beatyfikacja, któ­ra, jak powiedziałem – zaskoczyła mnie, bo nie wiedziałem, że sprawy tak dobrze stoją, że ta beatyfikacja jest naszym wspólnym świętem. Po­tem sobie jeszcze raz przeczytałem żywot Waszej Założycielki i zobaczy­łem jak bardzo Opatrzność Boża ją prowadziła z domu, z rodziny, która uległa wtedy wpływom epoki XIX wieku – z domu, z klimatu tego do­mu do całkiem innego klimatu – i nie tylko w znaczeniu duchowym, ale także i w znaczeniu atmosferycz­nym, znalazła drogę do Rzymu. Pan Bóg ją prowadził przez Rzym do ca­łego świata ze swoim nowym Zgro­madzeniem. Matka Maria od Dobre­go Pasterza – piękny przydomek – Matka Założycielka Waszego Zgro­madzenia wciąż była w kontaktach z Polską, zwłaszcza z Polską połu­dniową, ponieważ tam łatwiej było nawiązać kontakty i zakładać domy Zgromadzenia – Kraków, Lwów.

Także to święto, które obchodzimy, jest naszym wspólnym świętem. Pan Bóg tak kierował w moim życiu, że nazaretanki były mi bardzo zawsze bliskie, jakoś tak je stawiał na mojej drodze życia w różnych miejscach, że trudno by było, ażebym w tym na­szym święcie nie uczestniczył w spo­sób bardzo osobisty. To właśnie czy­nię w dniu dzisiejszym, znajdując się tutaj, w tym domu generalnym. W tej kaplicy, w której nieraz odpra­wiałem przedtem Mszę świętą, z ra­dością klęknąłem przy relikwiach Waszej Błogosławionej Założycielki.

Niech Bóg błogosławi, niech trwa w Was duch Najśw. Rodziny z Naza­retu. Starajcie się wczuwać w coraz to nowe sytuacje rodzin i nie łatwiej­sze, ale coraz trudniejsze na całym świecie. Rodzina jest najbardziej zagrożoną rzeczywistością ludzką, również najbardziej zagrożoną spra­wą w Kościele. Wiemy, że Św. Paweł powiedział: „Tam, gdzie zaobfitował grzech, tam jeszcze bardziej zaobfitowała łaska.” Chciałbym to odnieść do rodzin, do duszpasterstwa rodzin. Musimy czynić wszystko, ażeby tam, gdzie zdaje się grzech szczególnie obfitować, żeby tam również tym bardziej obfitowała łaska, łaska świadomości małżonków, rodziców, dzieci, wspólnoty rodzinnej, nowej świadomości, nowej postawy – łaska tak bardzo potrzebna nam dzisiaj do apostolstwa rodzin. To wszystko na pewno było w dalekim XIX-wiecznym projekcie Waszej Założycielki i myślę, że kiedy to mówię, to, co te­raz mówię, to wczuwam się w jej za­mierzenia, w jej myśli, w jej cały apostolski projekt, który przeniosła na Zgromadzenie Najśw. Rodziny z Nazaretu.

Życzę Wam też powołań. Cieszę się z tego, zawsze się w Polsce cieszy­łem, że siostry nazaretanki mają du­żo powołań, że dużo dziewcząt mło­dych przychodzi do nich i znajduje u nazaretanek swoje miejsce, czują się dobrze, są radosne i tę radość przekazują innym. W ten sposób apostołują. Życzę Wam, ażeby ten trend powołaniowy którego byłem świadkiem w Polsce, trwał zarówno w Polsce, jak też, żeby się rozprze­strzeniał na wszystkie części świata, na wszystkie miejsca, gdzie aposto­łujecie. [...]

Prosimy też o błogosławieństwo Trójcy Przenajświętszej – Ojca i Syna, i Ducha Świętego dla nas wszystkich tutaj zgromadzonych, dla wszystkich Waszych Sióstr na całej ziemi, gdzie­kolwiek się znajdują. Dla wszystkich objętych Waszym apostolstwem w szkołach, w katechizacji i w para­fiach, apostolstwem wśród ludzi chorych i starych, dla wszystkich, do których trzeba, ażeby docierało ser­ce Najśw. Rodziny. Przez wstawien­nictwo tej Najśw. Rodziny z Nazare­tu – Jezusa, Maryi i Józefa – prosimy o błogosławieństwo Trójcy Przenaj­świętszej dla tych wszystkich, któ­rych nosicie w swoich sercach i dla wszystkich, którzy tego błogosła­wieństwa w szczególny sposób po­trzebują. …..